|
ada20a
|
|
Dołączył: 06 Mar 2014
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Czw 1:46, 06 Mar 2014 Temat postu: O śmierci najbliższej osoby |
|
2 miesiące temu straciłam najbliższą mi na świecie osobę- młodszą siostrę. Mam dość liczną rodzinę jednak z większością z nich nie mam dobrych, ani nawet przyjaznych kontaktów, z powodu wielu naszych problemów. Wyjechałam na zajęcia by pisać egzamin w trybie "0". W sobotę rozmawiałam z nią o imprezie na, którą miała jechać z koleżankami i błagałam ją by jeszcze to przemyślała i przyjechała do mnie ( dzień wcześniej ją prosiłam), ale uparła się i powiedziała że nie bo nie ma pieniędzy, a ja jej jeszcze kiedyś wypomnę i każę oddać. O 22 dzwoniłam do niej, ale nie odebrała, więc poszłam spać. Rano wsiadłam do busa i zadzwonił telefon od najstarszej siostry ( było nas 5 sióstr), która powiedziała mi, że moja najukochańsza siostra miała wypadek i nie przeżyła. Nie pamiętam następnych 2 godzin, ale dowiedziałam się że zadzwoniłam do przyjaciółki i przyjaciela żeby mnie odebrali z dworca bo nie chce nikogo widzieć. Pamiętam tylko to, że powiedziałam ojcu przez telefon, że to jego wina za to, że tyle razy kazał nam zdychać. Pluje sobie za to w brodę. Kiedy wróciłam po 3h w pociągu które były najgorszymi w moim życiu czekali na mnie przyjaciele i moja i mojej siostry przyjaciółki ( między mną a nią było 1,5 roku więc wielu przyjaciół miałyśmy wspólnych, a wszystkich znajomych znałyśmy)która powiedziała mi wszystko i wtedy po raz pierwszy tego dnia wybuchłam wielkim płaczem i łkaniem. W domu wszyscy czekali i jak weszłam i zobaczyłam nasz pokój serce mi pękło. Na pogrzebie miałam dziwne uczucie, że ktoś trzyma mnie za rękę, jednak wiem że wiele z tych rzeczy dzieją się tylko w naszej głowie. Zobaczyłam mnóstwo młodych ludzi, którzy znali moją siostrę której nie dało się nie lubić. Była wybuchowa i nie przebierała w słowach, ale miała w sobie tyle ciepła że w każdym potrafiła dostrzec coś dobrego. Wybaczała każdemu i z każdym chciała mieć dobre kontakty. Zdarzały jej się afery w szkole, ale zawsze było to spowodowane obroną przyjaciół lub rodziny. Bliskich broniła jak lew, ale i obcych nie zostawiała w potrzebie. Była mi bliska i mimo tego że była młodsza pomogła mi wiele razy gdy stałam na rozdrożu. Myślę, że byłam złą siostrą i gdyby nie parę moich docinek pojechałaby ze mną. Nie doceniałam jej. Oddałabym duszę diabły i mogłam gnić w torturach do końca wszystkiego byle by wróciła nawet gdybym nie mogła jej ujrzeć. Jeśli nie mogę tego zrobić chce chociaż wiedzieć czy jej dusza odnalazła spokój czy jest bezpieczna czy się nie boi. Tak bardzo jej potrzebuję. Mam tyle wspomnień, cudownych... Obiecała mi że mnie nigdy nie zostawi że umrzemy razem. Nie dotrzymała obietnicy w pełni, ale czuję jakbym umarła razem z nią. Chodzę do pracy ale nie mam już ochoty albo raczej sił by się uczyć- rodzina napiera ale nie potrafię. Nie potrafię już nawet rozmawiać ze znajomymi, stałam się ponura, albo raczej pogłębiło mi się bez jej radości. Była tak wesoła i pełna życia. Ja zawsze byłam nieśmiałym tchórzliwym ponurakiem który czasami miał lepsze dni. To ja powinnam w drodze umrzeć, a nie ona! Byłam i jestem zwykłym śmieciem, a ona była cudowna.Miała tyle planów.Jak mam żyć z myślą że jej nie ma ? Tyle mnie nauczyła- pewności siebie, nie zwracania uwagi na ludzi. Tyle muzyki mnie prześladuje nasze ukochane kawałki. Nauczono mnie że nie wolno płakać i przy wszystkich zachowuje maskę i nie płaczę nie cierpię ale wewnętrznie się wypaliłam. Wyrwano mi serce. Proszę czy ktoś wie jak można sobie poradzić? albo może chociaż popisać jeśli był w takiej sytuacji
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
sowax
|
|
Dołączył: 16 Cze 2014
Posty: 2
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 20:23, 17 Cze 2014 Temat postu: Hm... |
|
Niedawno zginął tragicznie chłopak,w którym byłam kiedyś zakochana.Nie będę tutaj opowiadać mojej historii bo chodzi o Ciebie. Uważam, że w takiej sytuacji pomaga tylko czas...Trzeba odczekać, niestety czasami trwa to bardzo długo ale gwarantuje, że wraz z upływem czasu oswoisz się z tą sytuacją i będziesz żyła dalej. Staraj się nie zamykać w sobie, nie odcinać od innych ludzi. Wychodź z domu,spotykaj się ze znajomymi. Ważne jest abyś czuła wsparcie innych osób i że nie jesteś z tym sama. Musisz być dzielna.Na pewno czasami czujesz, że ona jest obecna...nie fizycznie ale wierzę, że jest. Kiedyś się spotkacie. Jeśli masz z nią jakieś nierozwiązane spory czy cokolwiek co chciałabyś jej powiedzieć ,napisz to na kartce , wszystko co chciałabyś żeby wiedziała...Później to spal. To taki rodzaj pożegnania i terapii. Trzymaj się !
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
Agnieszka Dalia
|
|
Dołączył: 29 Cze 2014
Posty: 10
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5 Skąd: Wroclaw
|
Wysłany: Nie 14:59, 29 Cze 2014 Temat postu: Przezywanie zaloby po stracie bliskiej osoby |
|
Kiedys rosly trzy drzewa
Kiedys rosly trzy drzewa... Wszystkim trzem gwaltowna burza zlamala po duzej galezi. Kazde z nich poradzilo sobie w inny sposob z ta strata. W kilka lat po burzy poszedlem obejrzec te drzewa. Odnalazlem je
i rozmawialem z nimi.
Pierwsze drzewo jeszcze nie uporalo sie ze strata - wiosna kazdego roku,
kiedy promienie slonca namawiaja je do wzrastania mowi : "Nie , nie moge, bo brakuje mi waznej galezi". Zauwazylem, ze to drzewo nie uroslo
i zostalo w cieniu innych. Slonce do niego nie docieralo. Jego rana byla widoczna i jeszcze niezablizniona. Slad po utraconej galezi byl najwyzszym punktem tego drzewa. Drzewo nie roslo dalej.
Drugie drzewo tak bardzo przestraszylo sie bolu, ze postanowilo szybko zapomniec o stracie. Trudno bylo je odnalezc, bo lezalo przewrocone na ziemi. Wiosenna burza wyrwala je z korzeniami. Drzewo nie moglo utrzymac sie w ziemi. Slad po ranie byl prawie niewidoczny, lezal przykryty mokrymi liscmi i gnil.
Trzecie drzewo przestraszylo sie takze bolu i pustki, ale postanowilo nie negowac ich. Kiedy pierwszej wiosny promienie slonca zaprosily je do wypuszczenia lisci, powiedzialo: "W tym roku jeszcze nie jestem gotowe".
Gdy promienie slonca w kolejnym roku ponowilo zaproszenie, drzewo odpowiedzialo: "Pozwol mi wzrastac. Wiem, ze moge jeszcze rosnac dalej".
Trzecie drzewo tez bylo trudno odnalezc, a to dlatego, ze nie spodziewalem
sie, ze tak urosnie i bedzie takie mocne. Na szczescie rozpoznalem je po zabliznionej ranie, ktora z duma pokazywalo w promieniach slonca.
M. Kriese, 2005, s.94
Post został pochwalony 0 razy
|
|
Powrót do góry |
|
|
|
|
Nie możesz pisać nowych tematów Nie możesz odpowiadać w tematach Nie możesz zmieniać swoich postów Nie możesz usuwać swoich postów Nie możesz głosować w ankietach
|
fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Skin Created by: Sigma12 Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
|
|