Dołączył: 22 Kwi 2011
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Pią 15:06, 22 Kwi 2011 Temat postu: Problem z tesciową :] |
|
Mam teściową która ciągle sie do wszystkiego wtrąca,doradza, "pomaga" bez pytania czy tej pomocy potrzebuję,poprostu nie potrafi uznac tego ze ja i moja dziewczyna chcemy zyc na wlasny rachunek ,sami radzic sobie z problemami i podejmowac decyzje. Mieszkamy w 3 w duzym domu na wsi. Rozmawialem juz kilkakrotnie z nią aby nie wtracala sie w decyzje ktore ja i dziewczyna podejmujemy ale efektow niema zadnych. Dla przykladu:
Chce aby moja dziewczyna (za 3 miesiace matka mego dziecka) zajmowala sie mna a w przyszlosci naszym dzieckiem,czyli np wyprala moje majtki,skarpetki czy kurtke. Dziewczyna wymiguje sie brakiem czasu, zmeczeniem lub ciązą (ale na prace w Powszechnym Spisie ktory teraz trwa to ma sile).Wiec w tym momencie wkracza jej mama i chce mi uprac ciuchy,ja odpowiadam ze nie chce aby pani prala bo to nalezy do obowiazkow mojej dziewczyny. (a niechce aby sie przyzwyczajala do wyreczania we wszystkim przez matke bo po matki smierci bede sie meczyl z dziewczyna ktora nic niechce i niepotrafi). Mimo ze odpowiedzialem ze niechce aby mi tesciowa prala to ona jeszcze 3 razy nalegala i niepotrafi zrozumiec slowa NIE.
Innym razem chcialem porabac cale drewno jakie jest w szopie aby bylo porabane na zime. Tesciowa mnie wysmiala i powiedziala ze po co sie meczyc ,przecierz lepiej zostawic gore w nieladzie i rabac na bieżąco. A mi nie sprawia przyjemnosci wychodzenie na dwor w zime przy temp -10 stopni i rabac drewno bo mi sie skonczylo i zimno w domu.
Ogrzewania centralnego tez niechce bo niema pieniedzy (gdzie tu walka i dazenie do celu ??) lepiej usiasc i plakac nad losem.
W szufladzie w kuchni miala polamane noze,widelce i lyzki ktore pamietaja jeszcze Hitlera (doslownie bo co niektore mialy sfastyke)
Wiec zaczalem robic w niej porzadki i chcialem wywalic polamane ,stare i nieprzydatne sztućce,to zaczela mi robic wojne ze jej dobytek wywalam.
Kupilem czajnik elektryczny,i prosze tesciowa aby go uzywala bo woda sie zagotuje szybciej i taniej od starego,pordzewionego lekko 20 letniego czajnika na piecu wktorym trzeba napalic drewnem najpierw.
To zaczela sie zalic mojemu ojcu ze jej wypominam ze ma stary czajnik.
Kolo domu rosl las sliwkowy (nazywany przez dziewczyne i tesciową Sadem Owocowym). Otóz rosly tam sliwki takie jakie rosna w wielu miastach pod blokami (male czerwone lub zolte). Najlepsze to jest to ze rosnie ich tam lekko ok 20 drzew (oprocz tego nastepne tyle na polu) wyszytkie nigdy nieprzycinane ,niedbane,niepomalowane przed szkodnikami,malo tego praktycznie kazde z nich to samosiejki,gdzie pestka spadla tam wyroslo drzewo,zadnego ladu i organizacji. Zarosniete tak jak puszcza kampinowska nieda sie wejsc miedzy nie. Stwierdzam ze nalezy wyciac prawie wszystkie i zostawic ze 3-4 takie ktore widac ze obrodzą pozadnie. Nastepnie teren wyrownac (gory i doliny są) posiac trawke,wytyczyc ladne kamieniste sciezki i posadzic inne drzewka owocowe jak czeresnia ,gruszka czy jablko aby za kilka lat moje dziecko mialo piekny sad owocowy a nie sliwkowy. Oczywiscie jak mozna sie domyslac moj plan byl zly i niedobre ,nie do przyjecia. Po dlugich wojnach i pertraktacjach uzyskalem zgode na czesciową wycinkę ale ...na jesien kiedy obie juz sie najedza sliwkami (bo szkoda wycinac)
mniejsza z tym ze bede biegal z pila ,wykopywal korzenie itp w okresie deszczowym,wietrznym i czesto zimnym.
Obok sadu jest ogródek,gdzies tam jest bo wsrod traw i krzakow wysokich do kolan nic niewidac ,wokolo biegnie podpierany wieloma kolkami plot ktory przy kazdym wiekszym wietrze sie lamie i przewraca ,wiek plotu oceniam na minimum 20 lat (moja dziewczyna pamieta go od zawsze) proby usuniecia go i ogrodka aby stworzyc tam nowy ogrodek z nowym plotem okazaly sie nietrafione,bo jak zwykle tesciowa miala inne zdanie,ze szkoda kwiatkow w ogrodzie (ja ich do tej pory nie widze),szkoda plotu no bo co sie postawi zamiast tego plotu.. itp. A dla mnie osobiscie bylo by lepiej aby na wprost wejscia na podworko nie straszyla dzungla traw udajacych ogrodek i plot trzymajacy sie na drutach,kolkach,kawalkach szmat,ceglach i do tego zielony od mchów i starosci. Zaprosilem raz kolegow bo mialem urodziny a tesciowa z dziewczyna zlozyly mi zyczenia i tyle ,zadnej organizacji itp. Wiec koledzy wpadli aby cieyszyc sie ze mna moimi urodzinami ok 2-3 dni pozniej.Kiedy tesciowa sie dowiedziala to zrobila wojne ze szkoda drewna na ogrzewanie pokoju w ktorym beda spac ,i ze niema pieniedzy na jedzenie aby ich ugoscic. Tyle ze jak juz nieraz tlumaczylem jej ja chce sam dbac o moje finanse ,jedzenie itp i nikt jej nie prosil o jedzenie a za drewno jej zaplace jak juz tak liczy sobie.
W kuchni,stodole i ogolnie na calej posesji zyją dzikie koty ktore rozmanazaja sie jak chce i chodza gdzie chca,dom jest zzerany przez myszy,czasami w nocy sie budze z dziewczyna bo w pokoju grasuje mysz. A koty (ok 4-5) nie lapia myszy bo nie musza ,niemusza bo tesciowa kupuje im kasze i sosik i przygotowuje obiadek. Wiec jej tlumacze zeby niedawala kotom zarcia bo one maja lapac myszy,i szkoda na to kasy (dla kolegow jedzenia niema). Ona stwierdza ze koty sobie nie poradza i zdechna z glodu. Pies przesiaduje w domu zamiast pilnowac podworka,w domu je lepiej niz nie jeden polak,tak dobrze ze dostal robakow ,mimo ze prosilem o nie karmienie go i kupilem ziolka na robaki to ona swoje i go karmi. Malo tego pies nie zje kosci z kurczaka ,czy kielbasy z grilla bo on takie gowna nie je,tesciowa mu zrobi cos lepszego,mianowicie siada do stolu,wyciaga chleb i robi psu kanapeczki z pasztetem. (specjalnie kupuje wiecej chleba (ok 3-4 bochenki co 2-3 dni (nas jest tylko 3) i osobny pasztet dla psa) Jak pies tego niechce to mu daje co tylko jest w lodowce do skutku az zje. Kiedy ja prosze aby dac psu chrupki dla psa i ze jak zglodnieje to zje (chocby nawet 2 dni nie jadl) to tesciowa mowi ze pies schudnie ,bedzie widac kosci i CO LUDZIE POWIEDZA. Oczywiscie przy byle pracy nie omieszka powiedziec mi ze sie na tym nie znam nie umiem i sie nie nadaje,stwierdza ze sobie bez niej nieporadzimy itp,niemoze zrozumiec ze niechce jej pomocy chyba ze sam poprosze ,bo poprostu lubie sam do wszystkiego dochodzic i jestem niezalezny. Lepiej aby jej corka byla samotna matką niz ay byla ze mna (tesciowa tez jest samotna matką).
Gdy bylismy za granicą to dziewczyna wpadla w klopoty z kolesiem ktory ja uprowadzil,to kiedy ja staralem sie ja uwolnic i jej pomoc to jej matka nie przyjechala bo niema kto sie kurami opiekowac (moj ojciec przyjechal odrazu). Gdy dziewczynie nie wyszlo spagetti (uczy sie dopiero gotowac) to tesciowa wypomniala jej ze zmarnowala mieso mielone i trzeba bylo zrobic kotlety mielone (cale zycie gotuje na przemian ziemniaki z kotletem mielonym,schabowym,kurczakiem,rosół,fasolową i na tym sie konczy jej menu) . Ja w tej sytuacji pocieszylem dziewczyne i cieszylem sie ze probowala i sie stara. Bo jak kazdy czlowiek lubie miec urozmaicone posilki a nie cale zycie jesc jedno i to samo. Co mam zrobic w tej sytuacji ?? Ile mozna prosic i blagac aby dala nam zyc samodzielnie ?? Aby przestala sie wtracac ?? Co robic ??
Post został pochwalony 0 razy
|
|