To rzadkość...

 
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twój problem Strona Główna -> Doradź mi

kensiu




Dołączył: 30 Maj 2011
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 1:06, 30 Maj 2011    Temat postu: To rzadkość...
 
Jestem osobą która lubi pomagać ludziom a nawet tego potrzebuje - typowy przejaw altruizmu. Traktuję nowe osoby z którymi się spotykam jak "ukurzone i nieoszlifowane kamyczki" którymi muszę się zająć żeby nie były tak jak większość polskiej młodzieży która ma tylko w głowie komputer itp. Mam 20 lat i jestem studentem ale też mam czas na niesienie pomocy innym. Zazwyczaj te osoby potem stają się dla mnie dosyć bliskie jeżeli chodzi o przyjaźń bo muszę je dobrze poznać żeby wiedzieć co w nich zmienić (nie zawsze na ich potrzebę zmiany, a czasem dla własnej satysfakcji i żeby stworzyć sobie osobę godną rozmowy razem ze mną). I właśnie powoli widać mój problem... Chodzi o to że ostatnio rozmawiając z przyjaciółką doszedłem do wniosku że nie potrafię cieszyć się z życia. Tylko spowodowane jest to tym że mam w sobie wpojoną motywację do tego że zawsze może być lepiej i przez to staję się nieszczęśliwą osobą ale jednocześnie dążącą do tego żeby wykonać swoją pracę/potrzebę pomocy innym. I teraz pytanie - Jak pozostać przy dobrej części tego koła które zataczam (chodzi o automotywację do tego ze może być jeszcze lepiej [oczywiście nie jest to na tyle skrajne jak się komuś może wydawać]) nie wyrzucając tego że pomagam ludziom jednocześnie być szczęśliwym z tego co robię bezinteresownie? Jeżeli zagmatwałem pytanie to uwierzcie... Nie da się tego prościej przedstawić. Oczekuję na dobre rozwiązania i dziękuję za odprowadzania do psychologów bo wolałbym to rozwiązać z waszą lekką pomocą (może na coś sensownego wpadnę sam) Z góry dzięki za starania ;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Domina203




Dołączył: 12 Cze 2011
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk

PostWysłany: Nie 17:05, 12 Cze 2011    Temat postu: Witam :)
 
Z tego co mówisz wywnioskowałam,że też czasem masz wątpliwości co do tego czy robisz dobrze pomagając innym i zostawiając siebie w drugim planie. Rozumiem cię , szczerze , bo ja też lubię pomagać innym ,ale czasem zastanawiam się co ja z tego mam ?! Otóż opowiem ci pewną sytuację. Otóż moja koleżanka pokłóciła się z chłopakiem , pomogłam im wrócić do siebie i załagodzić ich konflikt,ale potem zrozumiałam ,ze bardzo zbliżyłam się do tego chłopaka. Nie wiedziałam co robić ,ale przełożyłam swoje szczęście na dalszy plan i udało mi się , znalazłam sens w tym wszystkim. Moją nagrodą było ich szczęście i moja satysfakcja ,że mogą na mnie liczyć. Cool Więc myślę ,że źle do tego podchodzisz. Nie myśl ,że pomaganie innym nic ci nie daje. dzięki tobie ktoś kto co noc płacze wreszcie przyjmie uśmiech na swą twarz , bo zrozumie,że nie jest sam. Very Happy
Mam nadzieję ,że w jakiś sposób ci pomogłam Smile Gdybyś chciał jeszcze porozmawiać to czekam na wiadomość Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

kensiu




Dołączył: 30 Maj 2011
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 20:47, 13 Cze 2011    Temat postu:
 
Tylko sęk w tym że ja to rozumiem, ale częściej pomagam ludziom w ich problematycznych charakterach pokazując im coś co dawno pragnęli zobaczyć i poczuć i żeby sami też o tym myśleli. Kiedyś poznałem koleżankę bo przeprowadzałem się z miasta na wieś i ona że była wychowana w innym zupełnie towarzystwie które lubiło sobie popić i ogólnie takie cwaniaczki chodzące i jej psychika potrzebowała odpoczynku... Zacząłem się z nią częściej spotykać i zazwyczaj spacerowaliśmy po lesie. Tam pokazałem jej jak intrygujący może być kształt drzewa i co chwila padało pytanie: co przypomina Ci to drzewo? i bardzo często się z tego śmialiśmy i ona powiedziała mi że jestem pierwszą osobą którą poznała która patrzy na takie rzeczy i że bardzo ją to interesuje i chciałaby myśleć jak ja. To wziąłem się za prace nad nią bo kiedyś była własnie taką osobą która miała zadatki na taką lolusie ale zrobiłem przez rok spotkań z niej myślicielkę. Lubię to robić wszystko jest spoko. Ją doprowadziłem do perfekcji i już nic nie muszę z nią na obecny czas robić ani szkolić i jak do tej pory to był jedyny przypadek którego wyszkoliłem jak mentor ucznia. I mam dużo innych takich osób które szkolę żeby wyszły z mroku dzisiejszej mody jaka panuje. Nie zawsze pokazuję im drzewa jak to było z nią tylko do każdej osoby inne podejście, ale problem polega na tym że sam tak jakby wiedząc już to wszystko nie idę do przodu tylko zatrzymałem się w martwym punkcie i nie odczuwam z tego takiej satysfakcji jaką bym chciał odczuć... Co mógłbym jeszcze zacząć robić żeby to uczucie z siebie wyrzucić żeby poczuć się spełnionym w tym co robię? Jeżeli chodzi o moją psychikę jest dobrze poukładana - mam dziewczynę, spoko rodzinkę, wierzę w Boga, całkiem nieźle idą studia i wszystko jest ok ale jak już pomyślę o tych potrzebach najwyższego rzędu tych bardziej wymagających od samego siebie to nadal czuje że nie jestem w pełni szczęśliwy i to też wpływa na wszystko inne co mam lub co robię w życiu.

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Domina203




Dołączył: 12 Cze 2011
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk

PostWysłany: Pon 14:36, 18 Lip 2011    Temat postu: odpowiedź
 
Cieszę się , że odpisałeś. Twój problem rzeczywiście jest dość nietypowy. Ale razem coś tam zdziałamy Smile Jak to mówisz znalazłeś się w martwym punkcie no ,ale łatwo ten punkt ,,ożywić " ,chociaż to nie bedzie zbyt łatwe powiem szczerze , że ja jako osoba z ,,chorą " psychiką zdaje sobie sprawę co musisz odczuwać.Miałam pewny incydent jako dziecko i zataczałam się w błednym kole ( zamknęłam sie w nim). Cały czas chciałam sie zabić i uważałam ,źe życie jest bez sensu. Ale odkąd mam Adama jakoś daje sobie z tym radę , bo mogłam mu się wyżalić i on pokazał mi ,że czasem trzeba odpoczać od jakichś myśli by potem je zrozumieć . Wink To samo radzę tobie . Zamknij sie w jakimś pokoju sam i pomyśl czemu lubisz pomagać i dlaczego nie sprawia ci już to takiej przyjemności jak kiedyś. Skup się na tej ciszy wokół ciebie , nie wiesz ( nie wyobrażasz sobie) ile można mieć myśli w jednej ciszy. Jeśli do niczego nie dojdziesz spróbujemy innych metod Smile

Pozdrowienia i podziękowania za to co robisz dla innych Smile :*
Podziwiam cię Smile


Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

kensiu




Dołączył: 30 Maj 2011
Posty: 17
Przeczytał: 0 tematów

Pomógł: 1 raz
Ostrzeżeń: 0/5

PostWysłany: Pon 22:25, 18 Lip 2011    Temat postu:
 
Oj dobrze wiem o czym mówisz ile można mieć myśli naraz... zawsze jak z kimś rozmawiam to mu powtarzam że czasem mam taki transfer ile ma 4mb bajtów myśli w sobie na sekundę ;) ale tak naprawdę to już chyba dałem sobie rade sam z tym problemem... i to nie polegało tylko na mojej osobie tylko na tych osobach z którymi ostatnio rozmawiałem. Przykładowo jakbyś miała Zdzisia, Marka, Zosie i Krysie to gdyby nie było krysi to nie dałoby tego samego efektu jak to poczułem, tak samo jakby nie było marka to też by było inaczej. te osoby zrobiły taką mieszankę że jedna z nich mnie wykorzystywała materialnie, druga emocjonalnie, trzecia mnie słuchała ale tylko słuchała a nie pomogła za dużo a czwartej miałem dość i ten cały zbieg wydarzeń naraz spowodował u mnie załamanie i nie wiedziałem jak z niego wyjść i w końcu wpadłem na pomysł że może to nie zależy ode mnie tylko, a może to któraś z tych osób na mnie działała tak że te inne jeszcze dolewały oliwy do ognia. i okazało się że ta jedna osoba wstrzyknęła we mnie tą truciznę zastanawiania sie gdzie jest błąd. jakis tydzien temu zdałem sobie z tego sprawę i zacząłem unikać tej osoby i zauważać efekty. były niewiarygodne... gdy "wyczyściłem ją z kalendarza spotkań" to miałem energie na to żeby dalej działać bo ta osoba wysysała ze mnie nie dość że pieniądze to jeszcze nic nie dawała w zamian od siebie i mnie tylko wykorzystywała (co prawda to połączenie dwóch pierwszych wymyślonych osób ale ta druga też jest ale z nią sobie jakoś radze) do tego moje więzi z dziewczyną polepszyły się od tamtego momentu i cały czas kwitnie nasz związek, i te wszystkie sytuacje sprawiły że przestałem się zastanawiać nad tym i szczerze mówiąc trochę się śmiałem jak przeczytałem Twoją wiadomość bo doradziłaś mi coś co mogło tylko mi sytuacje pogorszyć :) ale nie przejmujmy sie tym bo mam nadzieję że wszystko zmierza w dobrym kierunku ;) jak coś będzie nie tak to napiszę i przedstawię również moją sytuację jaka istnieje w życiu (nie tylko istotę problemu ale również fakty) także dziękuje że w ogóle ktoś mi odpisał i życzę powodzenia ;)

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora

Domina203




Dołączył: 12 Cze 2011
Posty: 9
Przeczytał: 0 tematów

Ostrzeżeń: 0/5
Skąd: Słupsk

PostWysłany: Wto 12:29, 19 Lip 2011    Temat postu: Odp.
 
Nawzajem

Post został pochwalony 0 razy
Powrót do góry
Zobacz profil autora
Napisz nowy temat   Odpowiedz do tematu    Forum Twój problem Strona Główna -> Doradź mi
Strona 1 z 1

Wyświetl posty z ostatnich:   
Nie możesz pisać nowych tematów
Nie możesz odpowiadać w tematach
Nie możesz zmieniać swoich postów
Nie możesz usuwać swoich postów
Nie możesz głosować w ankietach

 
Skocz do:  


fora.pl - załóż własne forum dyskusyjne za darmo
Skin Created by: Sigma12
Powered by phpBB © 2001, 2002 phpBB Group
Regulamin