Dołączył: 31 Lip 2018
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Wto 1:48, 31 Lip 2018 Temat postu: Mój umysł i wstrętne ciało. |
|
Poznałem kobietę, która ma dziecko z mężczyzną, którego nienawidzi, poznawaliśmy się przez rok a nawet planowaliśmy już żyć razem, pomogłem jej w kilku rzeczach, za co sama stwierdziła, że zrobiłem dla niej najwięcej niż ktokolwiek dotychczas, nawet jej rodzony ojciec tyle jej nie dał, ale jej zawsze coś przedłużało pobyt u tego zwyrodnialca. Zdarzyło się parę razy, że nie ugryzła się w język i powiedziała coś co mnie przygnębiło, sam czuję wstręt do siebie ale ona coś dodała i jak twierdzi "nie wiedziała, że przez to ją skreślę" - tak, skreśliłem ją i żałuję, że poznałem, to był tylko rok a mam wrażenie, że straciłem całe życie.
Już przed tym powiedziała dosłownie "nie mogłam się przyzwyczaić do twojego ciała". Sama nie jest piękna po ciąży, ale ja mówiłem jej, że jest piękna i ją kocham. Nie chciała ze mną uprawiać seksu, tłumacząc się w różny sposób, robiliśmy to tylko dotykając się i pieszcząc ale nigdy normalnie. Ostatnie co mi zniszczyło samoocenę to były jej słowa "wszystko masz małe ale takiego ciebie chcę". Serio? Pomyślałem, że jak by mnie takiego chciała to by mi nigdy tego nie powiedziała , tak jak ja jej nie powiedziałem, że ma obwisłe piersi po ciąży a kilkakrotnie o mnie coś wspominała, że jestem taki, że jej się śniło, że wyglądałem tak a nie jak wyglądam rzeczywiście.
Tak bardzo ją znienawidziłem i zaparłem się, że nie chcę się z nią już nigdy kontaktować, niech znajdzie sobie faceta co ma "wszystko" duże. Jej siostra zostawiła faceta właśnie z takiego powody, jej druga siostra puszcza się z każdym, nawet mnie podrywała... A ona sama ma przeszłość kobiety lekkich obyczajów i to, że się mną brzydzi, dlatego się nie kochamy, było dla mnie coraz bardziej jasne. Mogliśmy rozmawiać o wszystkim jak nikt inny, ale wykazywała zachowania, które potwierdzały to kim była w przeszłości. Wiem, że dobrze zrobiłem zrywając z nią - czuję to, ale brakuje mi jej bo nikogo tak bliskiego nigdy nie miałem ale po jej słowach, już chyba nigdy nie chcę mieć... Chcę do niej napisać ale się powstrzymuję, mówiła, że mnie kocha i zależy jej na mnie ale już jej nie wierzę, wie gdzie mieszkam i jak by tak było to by przyjechała, na szczęście tak nie zrobiła, próbuję o niej zapomnieć... Pisała, dzwoniła ale jej radziłem zrobić to samo.
Nie chcę, żadnej rady, tylko chciałem się wyżalić. To ona potrzebuje pomocy i szuka nowego faceta, ona ma dziecko i będzie jej ciężko znaleźć, ja nie mam rodziny, ona miała szanse na lepsze życie, które jestem w stanie zaoferować, natomiast to ja tracę najwięcej, tracę spokój i beztroskie życie (mówię o jej dziecku, które nigdy nie będzie moim rodzonym), a zyskał bym tylko ją, kobietę, której tyle pomogłem a dostałem od niej tylko rozwaloną samoocenę.
Post został pochwalony 0 razy
|
|