Dołączył: 24 Kwi 2013
Posty: 1
Przeczytał: 0 tematów
Pomógł: 1 raz Ostrzeżeń: 0/5
|
Wysłany: Śro 21:59, 24 Kwi 2013 Temat postu: Przygnębienie i uczucie chorego związku |
|
[b]Witam
Mam 18 lat i jestem z chłopakiem a nawet narzeczonym od roku, ale nie do końca to nazywam oświadczynami bo powiedziałam mu, że jeśli będzie gotowy na poważny związek to mi się oświadczy naprawdę. Ten rok zaczął się cudownie wspólne plany zainteresowania, ja akceptuje jego kolegów i oni tez mnie(takie przynajmniej mam wrażenie bo świetnie się dogadujemy). Po upływie jakiegoś czasu zaczęło się psuć miałam już dość siedzenia tylko z jego kolegami chciałam trochę prywatności i wspólnego spędzania czasu... wiec nie chciałam nigdzie wychodzić tylko siedzieć w domu bo gdy już wyszliśmy nie byłoby inaczej jakbyśmy się z nimi nie spotkali. Rozumiem jego, ale on nie rozumie mnie i choć rozmawiamy on mówi ze tak nie będzie po czym znów pojawiają się i koniec przyjemności bo zaraz go namawiają na piwo a ja się denerwuje... jak byłam z nim wcześniej miał ładny brzuszek teraz to bebeszek od piwka i już mnie tak nie kreci bo wiadomo co się kobiecie podoba. Do rzeczy jestem przygnębiona nic mi się nie chce i nie mam ochoty nawet na spędzanie z moimi znajomymi czasu bo martwię się co robi zresztą to wszystko co się dzieje jest chore, kłócimy się ja krzyczę i on krzyczy tak się rodzi awantura i ja płacze, że się nie układa i mam skłonności do zrywania z nim, bo powoli już dostaje depresji i czuje się niekochana.I jeszcze wchodzi w grę jego była miłość, może to obsesja, ale ja uważam i mu wypominam, że to ją kocha a to przez to że jeszcze jakieś 5 miesięcy temu napisał do niej, ze to ja kocha i na niej najbardziej mu zależy a przy mnie po protu czuje się dziwnie... mi tłumaczy, że nie wie dlaczego tak napisał i był pijany i, że tak nie myśli i mnie kocha, ale co ja mogę innego myśleć? co ja mam zrobić już nie mam siły tak dalej bo byłam szaloną dziewczyna z perspektywami śmiejąca się z byle czego co sprawiało mi radość. a teraz szara myszka i niekiedy słyszę, że jestem smutna i za poważna. boje się, że stracę sens życia i już nikt nie będzie chciał ze mną przebywać. choć przyznam się, że jak wyjdę do znajomych czasem się pośmiejemy powspominamy stare czasu jednak już nie jestem sobą zatraciłam się w szarej rzeczywistości.. może skomentujcie i pomóżcie bo nie wiem co robić a głupio mi porozmawiać z przyjaciółkami bo one maja udane życie a zresztą odstąpiłam od częstego spotykania się bo zakochałam się na amen. Dodam jeszcze, że związek intymny jest udany i tylko wtedy czujemy się razem cudownie jakbyśmy wszystko zaczynali odnowa[/b]
Post został pochwalony 1 raz
|
|